Udaliśmy się na granicę z akcją humanitarną wioząc dary z gminy Nasielsk, Serock, Warszawy, Marek, Lublina i Zamościa dla Obrony Terytorialnej na Podolu w rejonie Chmielnickiego.
Chcemy zdać relację, ale nie wiemy, od czego zacząć. Czy od opisu niezliczonej pomocy z całego świata, czekającej w kilometrowej kolejce przed granicą z Ukrainą? Czy od tragedii tysięcy matek z dziećmi, przekraczającymi naszą granicę pieszo, autobusami, samochodami? Może od wielkiej ofiarności Polaków pomagających w swoich namiotach po stronie polskiej? Na granicy można było dostrzec również pomoc z osób z innych krajów, m. in. z Litwy, Czech, Słowacji czy Szwecji, szykujących ciepłe posiłki czy proponujących transport.
A może warto opisać wątek konkretnych bohaterów będących na miejscu? Weźmy za przykład młodego ratownika medycznego obecnego na miejscu od ponad 20 godzin, który miał kilkadziesiąt interwencji medycznych. A nie były to jego jedyne zadania. Na miejscu byli również młodzi harcerze, siostry zakonne i kierowcy, czekający w punktach zbiórki po kilka, kilkanaście godzin, gotowi zawieźć uchodźców w dowolny zakątek Polski.
Warto też wspomnieć mężczyzn żegnających się ze swoimi rodzinami i udających się na stronę ukraińską, walczyć o niepodległość.
Trzeba być wytrzymałym psychicznie, żeby widząc ogrom wojennej tragedii, mieć siły dzielić się dobrocią i nieść pomoc. Wielki szacunek dla wszystkich osób niosących pomoc.
Wraz z Rafałem z Borowej Góry pokonaliśmy blisko 800 km. Spora część wyjątkowych darów dla Obrony Terytorialnej była efektem zbiórek organizowanych przez Rafała i jego żonę. Sama zbiórka to tylko część pracy do wykonania. Trzeba jeszcze załatwić formalności ze stroną polską, jak i ukraińską, żeby dary trafiły w konkretne ręce. Niestety sytuacja na przejściu w Hrebenne w ciągu ostatnich dni mocno się pogorszyła i potrzeba było 4h, aby dary bezpiecznie przekazać. Rafał stanął na wysokości zadania – udało się!
Oczekując na dostarczenie transportu na stronę ukraińską, pomagaliśmy na miejscu jak tylko się dało. Np. w tłumaczeniu z angielskiego czy rosyjskiego (Rafał zna ten język perfekcyjnie) na język polski czy pomagaliśmy w roznoszeniu paczek z punktów dystrybucyjnych do namiotów należących do np. harcerzy czy Lasów Państwowych, w których przygotowywane były posiłki dla potrzebujących.
Wszyscy wierzymy, albo raczej chcemy wierzyć, że wojna szybko się skończy. Jednakże czas powrotu do normalności trochę zajmie. Przed nami wszystkimi ciężki okres, ale wierzymy też, że wszyscy damy radę. A wszystkim darczyńcom jeszcze raz dziękujemy!
Stowarzyszenie Aktywny i Czysty Nasielsk